piątek, 23 sierpnia 2013

10 Rzeczy które można robić, gdy jest się samemu w domu:

1. Biegać nago. Chociaż można też tylko topless, wersja dla ludzi z płaską, nieopaloną dupą. Bowiem biała dupa, szczególnie latem, bywa odstraszająca.
2. Wyjadać nago fasolkę z zupy jarzynowej. Zielona fasolka z jarzynowej jest wyjebana w kosmos.
3. Słuchać nago muzyki, napierdalając pogo na środku pokoju.
4. Posprzątać pokój. No przecież nikt nie może wiedzieć, że jesteś porządna o zgrozo! Fu.
5. Wybrać nową fryzurę łonową.
6.Obejrzeć po raz kolejny wszystkie pornole. Ewentualnie kategoriami: lesbijskie, hentai, bawarskie, te swoją drogą są takie zabawne, trójkąty, orgie, itp. itd.
7. Powycinać jakieś etniczne wzorki na plecach wszystkich bluzek, dla większego fun'u popieprzonej siostrze jeśli się takową posiada.
8. Puszczać głośno bąki i śmiać się z tego. Wersja hard- nagrać na komórkę by puszczać przyjaciołom. Bliskim. Naprawdę bliskim.
9. Wyczyścić glany. Do połysku. Każda pora i miejsce są do tego dobre.
10. O czym to ja mówiłam? A, sama w domu. Można pobiegać nago. To zawsze jest spoko.



środa, 21 sierpnia 2013

Nie powinnam narzucać sobie jakichkolwiek ograniczeń, więc dodam wpis o miłości. Zresztą jakaś chujowa ta noc, więc... Kocham, zdarza mi się, owszem. Wbrew wszelkim pozorom mam w sobie ludzkie odczucia. Może głęboko ukryte, za ścianą spojoną z sarkazmu, chamstwa i bezczelnej szczerości, ale jednak... Nie pokocham każdego. Niektórych ludzi, choćby stawali dla mnie na rzęsach, nie pokocham nigdy i już. Otaczam się tylko ludźmi wyjątkowymi, bo na co mi pałętanie się jakiegoś niewiele dla mnie wartego, prostego człowieka pod stopami? Jeśli ktoś jest zwyczajny to przechodzę obok niego obojętnie, choćby obiecywał mi codzienne śniadanie do łóżka po nieprzespanej nocy pełnej mocnych wrażeń. Nie interesuje mnie to. Potrzebuję kogoś, z kim milczenie byłoby bardziej niesamowitym przeżyciem, niż wycieczka dookoła świata autostopem z każdym innym. Dziwi mnie to że znajduje się czasem ktoś na tyle przepełniony myślami samobójczymi, autodestrukcyjnymi, sianem, koprem i pożądaniem, że zakochuje się we mnie. Pożeracz dusz to przy mnie lolita. Ja obstaję przy swoim, że czeka mnie całe życie z kotem i masturbacja aż do smutnej, samotnej śmierci. 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Retrospekcja. Shit. Pissss. Gotowe. Zanim jeszcze poszłam do szkoły chciałam być archeologiem, specjalnie nauczyłam się czytać, żeby móc się już kształcić w tym kierunku. Byłam ambitna, chyba chciałabym wrócić do tamtych czasów. Później chciałam być architektem. No i to się jeszcze nie zmieniło. Za to doszła chęć posiadania męża i dzieci. Jednego dziecka, niech ma tak dobrze jak ja, rozpieszczony gówniarz. W późniejszym smarkolęctwie, wyobrażałam sobie siebie już dokładniej. Jako kobietę sukcesu, wiadomo. Dobra praca, ja szczupła, piękna i inteligentna z włosami za tyłek. Wracam do domu, który sama zaprojektowałam, białym garbusem. Słysząc stukanie szpilek na powitanie wyjdzie mój facet, który otworzy mi drzwi i przywita buziakiem. Zwyczajne plany, z wiekiem traciły na niesamowitości moich dokonań. Jak wyobrażam sobie siebie teraz? Będę robić to co lubię, głośno bekać, równie głośno komentować cycki i pić wino ze szklanki, a wszystko to na niebotycznie wysokich obcasach. Z pewnością.


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Picz. Piczys. To od peach, czyli angielskiej brzoskwini? Coś różowe, lekko owłosione i mięciutkie? Nie wiem jaka jest geneza powstania tego słowa. Mogę jedynie snuć domysły. Tylko po co? Lepiej sobie zadać ważniejsze pytanie. Czemu kobiety tak zcipiały? Nie, nie są kobiece. Są zcipiałe. Niby feminizm, szowinizm, staniki z push-upem, ale jednak co druga będzie się ubiegać o uwagę jakiegoś posiadającego penisa osobnika. Dążą do schwytania co lepszego kąska, który nawet nie zwróci uwagi na ich charakter, wszak albo takowego nie posiadają, albo jest on nędzny jak lodówka studenta.  Wygląd, sprawa pierwszej wagi. Osobowość przysłonięta przez skóropodobne legginsy z pyty węża i obcisły top opinający boczki, koniecznie oczojebny. Usta w dzióbek, lub zalotnie uchylone w małą szparę, przez którą wystają pomalowane przez przypadek czerwone ząbki, no i wytrzeszczone oczy na podobieństwo nie wysrywającej się od paru dni sarny, obrysowane mocno taką ilością kredki do oczu, że wyskrobałabym z tego łopatę miału bez większego problemu. Chichoczą, piszczą i robią wszystko byle tylko zwrócić na siebie uwagę. Często spotykana jest też wersja "po alkoholu mogę robić to czego bym się wstydziła trzeźwa, no bo kurwa, przecież jestem po alkoholu". Tego nie trzeba tłumaczyć... Wydaje mi się, że może to być desperackie zachowanie, w celu zachowania ciągłości gatunku. Aczkolwiek nie rozumiem tego, nie chcę nawet zrozumieć, jest mi tylko żal. Żal kurwa, jak stąd do ostatniego księżyca Jowisza i z powrotem, cztery razy, komunikacją miejską z nawigacją na IOSie.
W hołdzie polskiej blogosferze. Ssiesz. Jak tania dziwka.