poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Picz. Piczys. To od peach, czyli angielskiej brzoskwini? Coś różowe, lekko owłosione i mięciutkie? Nie wiem jaka jest geneza powstania tego słowa. Mogę jedynie snuć domysły. Tylko po co? Lepiej sobie zadać ważniejsze pytanie. Czemu kobiety tak zcipiały? Nie, nie są kobiece. Są zcipiałe. Niby feminizm, szowinizm, staniki z push-upem, ale jednak co druga będzie się ubiegać o uwagę jakiegoś posiadającego penisa osobnika. Dążą do schwytania co lepszego kąska, który nawet nie zwróci uwagi na ich charakter, wszak albo takowego nie posiadają, albo jest on nędzny jak lodówka studenta.  Wygląd, sprawa pierwszej wagi. Osobowość przysłonięta przez skóropodobne legginsy z pyty węża i obcisły top opinający boczki, koniecznie oczojebny. Usta w dzióbek, lub zalotnie uchylone w małą szparę, przez którą wystają pomalowane przez przypadek czerwone ząbki, no i wytrzeszczone oczy na podobieństwo nie wysrywającej się od paru dni sarny, obrysowane mocno taką ilością kredki do oczu, że wyskrobałabym z tego łopatę miału bez większego problemu. Chichoczą, piszczą i robią wszystko byle tylko zwrócić na siebie uwagę. Często spotykana jest też wersja "po alkoholu mogę robić to czego bym się wstydziła trzeźwa, no bo kurwa, przecież jestem po alkoholu". Tego nie trzeba tłumaczyć... Wydaje mi się, że może to być desperackie zachowanie, w celu zachowania ciągłości gatunku. Aczkolwiek nie rozumiem tego, nie chcę nawet zrozumieć, jest mi tylko żal. Żal kurwa, jak stąd do ostatniego księżyca Jowisza i z powrotem, cztery razy, komunikacją miejską z nawigacją na IOSie.
W hołdzie polskiej blogosferze. Ssiesz. Jak tania dziwka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz