sobota, 17 sierpnia 2013

Telewizja żeruje na naszych kompleksach. Braku auta, zdrowia, hajsu, seksu analnego czy urody. Otóż to, urody. Jacyś pomyleńcy biegają po ulicy, wyłapują ludzi i wmawiają im, że wyglądają co najmniej gorzej niż gówno. No i taka jedna, daje się nabrać na to, że dwóch cudotwórców zrobi z niej drugą Brigitte Bardot. No i robią jej zęby, cycki, brzuch i dupę. Do tego nowa fryzura, profesjonalny makijaż i najmodniejsze ubrania. I wychodzi ona taka zrobiona. Kurtyna w dół. Petardy, konfetti i fajerwerki spomiędzy jędrnych jak jabłuszka pośladków. Przegląda się w końcu w lustrze i sika ze szczęścia, niczym rozrzutnik gnoju. Jaka ona teraz piękna. I cyc sterczący i dupa na swoim miejscu. Zęby wszystkie równiutkie, a nie jak w wojsku, co drugi padnij, co trzeci wystąp. Teraz na pewno szef doceni, teściowa uszanuje, pies przestanie srać do kapci, mąż porzuci kochanki na boku i piwo z kumplami i przyleci do mnie z powrotem. Na pewno, w końcu taka jestem kurwa piękna. Nie. 

Atrakcyjniejszy wygląd jest jak placebo. Daje możliwości zmiany siebie od wewnątrz osobom, które są na tyle zagubione, stłamszone lub zwyczajnie płytkie, że nie mogą się tego podjąć przez liposukcją i setną z kolei eskapadą do solarium. Wmawianie zdesperowanym kobietom po czterdziestce i nastoletnim siksom, że metamorfoza zmieni ich życie jest żenującym kłamstwem, które daje wrażenie kontroli nad swoim życiem poprzez zmiany w wyglądzie zewnętrznym. Metamorfoza może zmienić życie, metamorfoza tego co mamy w środku. Mało kto tak jeszcze potrafi.
Społeczeństwo rozmiękło jak psia kupa w upalny dzień. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz